Niemcy się tłumaczą. "Bild" pastwi się nad kanclerzami RFN
Baerbock: wysyłamy broń, ale o tym nie mówimy
Pierwsza presji politycznej nie wytrzymała niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock. Na środowej konferencji w Rydze, gdzie spotkała się z szefami dyplomacji krajów bałtyckich, Baerbock przyznała:
Dostarczaliśmy Ukrainie rakiety przeciwczołgowe, Stingery i inny sprzęt, o czym nigdy nie mówiliśmy publicznie
Świat odetchnął z ulgą na tę nieoczekiwaną deklarację niesionej pomocy, ale tylko na moment, bo dziennikarze zaczęli dopytywać niemiecką polityk, czy RFN zamierza kontynuować tę strategię i czy wyśle do Kijowa swoje systemy artyleryjskie Panzerhaubitze 2000 - według niektórych ekspertów wojskowości niezbędne do prowadzenia kontrataków na rosyjskie wojska w Donbasie. Tutaj już szefowa niemieckiej dyplomacji nie była tak pewna siebie i odpowiedziała wymijająco:
Jeśli partnerzy dostarczą artylerię, której my nie możemy już dostarczyć, pomożemy w szkoleniu i konserwacji - przyznała Baerbock
Choć, jak wynika ze słów niemieckich polityków, RFN nie stanie się nagle światowym liderem dozbrajania Ukrainy w walce z Rosjanami, to i tak Annalena Baerbock złożyła w Rydze istotne oświadczenie. Przyznała bowiem, że do końca roku Niemcy całkowicie wycofają się ze sprowadzania rosyjskiej energii, w tym importu ropy.
Informacje potwierdza też francuski minister gospodarki Bruno Le Maire, który oświadczył we wtorek, że Unia Europejska pracuje nad totalnym embargiem na import rosyjskich surowców energetycznych.
"Bild" nie ma litości
W zasadzie nie ma dnia, by w niemieckim dzienniku nie pojawił się artykuł krytykujący postawę rodzimych polityków. "Bild" przypomina o byłym kanclerzu Niemiec Gerhardzie Schroederze, który od 2005 roku był już opłacany przez Moskwę, a sam wypowiadał się o Władimirze Putinie w taki sposób:
Władimir Putin to doskonały demokrata. W porównaniu z prezydentem USA, mamy szczęście, mając Putina
Gazeta przypomina, że Schroeder do tej pory nie odciął się od kremlowskiego reżimu, a jego "próba działania jako rozjemca między Moskwą a Kijowem, była żenująca".
Dostało się też obecnie urzędującemu kanclerzowi. Olaf Scholz, wbrew opinii większości rozsądnie myślących polityków świata, cały czas przekonuje, że do rozwiązania konfliktu w Ukrainie, potrzeba "tak dużo działań dyplomatycznych, jak to możliwe".
Niemieccy dziennikarze dowodzą, że opieszałość w podejmowaniu decyzji przez rząd RFN i bojaźliwa polityka Scholza prowadzi do osłabienia pozycji Niemiec na arenie międzynarodowej, a wiele gestów niemieckich polityków ociera się o żenadę. "Podczas gdy Ukraina ponawia pilne prośby do Niemiec o broń, minister obrony Christine Lambrecht wypoczywała do wtorku na wakacjach nad morzem - bezlitośnie podsumowuje "Bild".