FBI zapukało do domu Trumpa. Były prezydent trzymał u siebie tajne dokumenty
FBI w domu Trumpa
Federalne Biuro Śledcze (FBI) wiedziało po co przychodzi do domu Donalda Trumpa. Były prezydent miał regularnie trzymać u siebie dokumenty dotyczące delikatnych kwestii. Chodzi między innymi o archiwa związane z korespondencją jaką wymieniał Donlad Trump z Kim Dzong Unem - czyli północnokoreańskim dyktatorem.
Jeszcze w lutym tego roku, poprzednik Joe Bidena miał zwrócić FBI 15 pudeł z aktami. Okazało się jednak, że to nie wszystko, co posiadał w swoim prywatnym "zbiorze". Prawnicy Trumpa wyznali śledczym, że dokumentów jest więcej i są trzymane w piwnicy domu na Florydzie. Mecenasi pracujący dla byłego prezydenta pokazali nawet agentom, w którym miejscu posiadłości znajdują się utajnione informacje, a FBI przykazało, by pomieszczenie zabezpieczyć kłódką, a akta jak najszybciej zwrócić.
Donald Trump zignorował jednak polecenia służb i akt nie zwrócił. W poniedziałek rano czekała na niego przykra niespodzianka, gdy agenci FBI zrobili regularny nalot na jego dom w Palm Beach.
"Ameryka stała się mrocznym krajem"
Nasz naród żyje w mrocznych czasach, mój piękny dom, Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie, został najechany, jest oblężony i okupowany przez licznych agentów FBI. Nic takiego nigdy wcześniej nie spotkało prezydenta Stanów Zjednoczonych. Włamali się nawet do mojego sejfu! - skomentował w oświadczeniu były prezydent USA
Donald Trump wykorzystał moment i znów robi się o nim głośno. Niezwrócenie dokumentów uznanych przez służby wywiadowcze za tajne - jest oczywiście nie tylko błędem i głupotą, ale również przestępstwem. Nie przeszkodziło to Trumpowi - który na dodatek nie był obecny przy przeszukaniu domu - do stworzenia obrazu siebie jako ofiary.
Donald Trump przekonuje, że akcja miała charakter wyłącznie polityczny i dokonały jej służby na zlecenie "radykalnych lewicowych Demokratów", którzy mają obawiać się, że marzenia o ponownym wyborze na prezydenta staną się faktem. Pod domem Trumpa zgromadziło się nawet grono wyznawców, którzy zorganizowali pikietę przeciwko urzędującej władzy.
Joe Biden komentował wydarzenie i odciął się od insynuacji, że wiedział wcześniej o nalocie na dom byłego prezydenta.