Kontrofensywa wyhamowała, ale z obwodu chersońskiego dochodzą dziwne informacje
Druga odsłona bitwy o Donbas dla Ukrainy
Osiem dni - tyle trwał szaleńczy rajd wojsk ukraińskich w obwodzie charkowskim, który na dziś należy uznać za ogromny sukces i zarazem jedną z najbardziej spektakularnych operacji militarnych, jakie mogliśmy obserwować po II wojnie światowej. Rosjanie właściwie nie stawili oporu. Najpoważniejsze działania obronne miały miejsce w rejonie Berdiańska, gdzie Ukraińcy zostali związani walką na dwie doby. W tym czasie jednak, siły Kijowa posuwały się bardzo szybko w innych rejonach i w efekcie były w stanie uderzyć na okupanta w Berdiańsku od północy.
W szeregach wojsk Władimira Putina zapanował popłoch. Ogromne siły stacjonujące w okolicach Iziumu mogły w każdej chwili znaleźć się w kotle, gdzie zostałyby bezlitośnie skarcone przez precyzyjną artylerię Ukrainy. Stąd doniesienia o masowych ucieczkach rosyjskich żołnierzy.
Często pieszo, albo jakimikolwiek pojazdami. Pozostawili po sobie tyle sprzętu w magazynach, tyle maszyn wojennych, czołgów, wozów opancerzonych i haubic, że w Ukrainie funkcjonuje obecnie dowcip, o tym że Rosja stała się głównym dostawcą broni dla Kijowa. Ci którzy próbowali stawiać opór szalejącym Ukraińcom, kończyli fatalnie. Głośno było o licznych zasadzkach przeprowadzonych w rejonie walk przez wojska pod niebiesko-żółtą flagą.
Front się stabilizuje. Ukraiński MON wydaje trudny do zrozumienia komunikat
Rzeka Oskoł została osiągnięta. To lewy dopływ Dońca Siewierskiego, do którego uchodzi na południowy wschód od Iziumu, gdzie toczyły się najcięższe walki.
Rzeka przepływa przez Rosję i Ukrainę i wiele wskazuje na to, że będzie teraz wyznaczała linię frontu. Armia Kijowa w ciągu ośmiu dni zajęła terytorium o powierzchni 8 tysięcy kilometrów kwadratowych i wyzwoliła blisko 400 miejscowości.
Walki ciągle trwają na południu kraju, gdzie Rosjanie bronią się twardo. Z frontu dochodzą czasem informacje o kolejnych postępach Ukraińców, nie znajdują jednak potwierdzenia w oficjalnych komunikatach. Tak było w przypadku rosyjskiej fortecy w Snihuriwce - już w obwodzie mikołajewskim. Pojawiły się informacje o tym, że Rosjanie opuszczają miasto. Nic z tych rzeczy. Wojska ukraińskie codziennie przypuszczają tam ataki, ale ponoszą straty i są zmuszane do odwrotu. Teraz jednak ukraiński MON podaje, że siły Kijowa zajęły osiedle Sofijiwka zaledwie kilkanaście kilometrów od Chersonia.
Teoretycznie nie byłoby w tym nic dziwnego, ale... No właśnie, Sofijiwka znajduje się głęboko na terytorium kontrolowanym przez Rosjan. Co więcej, by przejąć tę miejscowość należało ominąć lub pokonać bardzo silnie ufortyfikowane pozycje rosyjskie w pobliskiej Tomynie Bałce.
Jeśli doniesienia Kijowa są prawdziwe, to albo mamy do czynienia z pierwszą próbą przejęcia kontroli nad terenami wybrzeżnymi w obwodzie chersońskim, albo siły ukraińskie znów wykonały niespodziewany rajd w głąb terytorium wroga i czekają teraz na rozwój sytuacji. Wiadomo wszak, że Ukraińcy wywierają ogromną presję na pobliską Ołeksandriwkę. Uderzenie na Sofijiwkę można by wówczas uznać za pierwsze symptomy intensyfikacji działań zbrojnych wokół Chersonia.