Na nic prośby. Scholz odmawia Ukrainie ciężkiego uzbrojenia
Niemiecka zbrojeniówka jest gotowa. Scholz nie
Tygodnik "Spiegel" informuje o fiasku rozmów między szefami rządów RFN i Ukrainy w sprawie przekazania Kijowowi kolejnej partii ciężkiego uzbrojenia. Niemiecka gazeta podaje, że już w kwietniu koncern zbrojeniowy Krauss-Maffei Wegmann zadeklarował, że jest gotów przekazać Ukrainie sto czołgów Leopard 2A7 i zestawy części zamiennych. Ta transakcja nie dotyczyła bieżącej sytuacji na froncie. Pierwsze maszyny wojenne miały zostać dostarczone Ukraińcom dopiero po 36 miesiącach od zawarcia umowy.
Rozmowy między Szmyhalem i Scholzem nie przyniosły rezultatu. Kanclerz miał wypowiadać się "niekonkretnie" w kontekście wzmacniania ukraińskiej armii, natomiast w przypadku transakcji dotyczącej Leopardów powiedział stanowcze "nie". Dziś nie tylko kraje natowskie, ale również opinia publiczna w Niemczech zadaje sobie pytanie czy Berlin zamierza jeszcze jeszcze pomagać Ukrainie w odpieraniu barbarzyńskiej inwazji wojsk Władimira Putina.
Niewygodne pytania i miganie się od odpowiedzi
Rząd RFN zrobił wszystko, by uniknąć konieczności dostarczania ciężkiego sprzętu Ukrainie. Było kluczenie, zasłanianie się brakami w magazynach, powoływanie na pacyfistyczną rolę Niemiec po II wojnie światowej. Presja sojuszników, zwłaszcza Waszyngtonu zrobiła jednak swoje. Ostatecznie, 1 czerwca Olaf Scholz złożył w Bundestagu deklarację, że jego kraj będzie systematycznie dostarczał ciężkie uzbrojenie na front.
Chociaż część próśb Kijowa została spełniona, negocjacje z rządem w Berlinie cały czas są trudne, a gdyby nie nieustanna presja niemieckich mediów - mogłyby okazać się zupełnie bezowocne. Die Welt zapytał wprost: czy RFN wstrzymuje swoje militarne, polityczne, finansowe i humanitarne wsparcie dla Ukrainy. Odpowiedź rzecznika kancelarii kanclerza nie napawa optymizmem:
Prosimy o wrażliwość na fakt, że zwykle nie informujemy o poufnych rozmowach
Wrażliwości Niemiec zaczynają mieć dość kraje sojusznicze. Nasi zachodni sąsiedzi zaczynają tracić kontrakty na uzbrojenie. Państwa Europy Wschodniej, które zaopatrywały się dotąd w sprzęt wojskowy pozwalając zarobić Berlinowi, wybierają teraz chętniej konkurencyjne uzbrojenie z USA czy Korei Południowej.