"Polska zagraża integralności terytorialnej Ukrainy" - Pieskow znowu szczeka
"Zagrożenie pochodzi z antyrosyjskiej Polski"
Przesilenie wiosenne mocno dało się we znaki rosyjskim politykom, bo bredzą więcej i bardziej absurdalnie niż zazwyczaj. Najpierw szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego Siergiej Naryszkin stwierdził, że według danych zebranych przez rodzime agencje Warszawa i Waszyngton planują zbrojne wtargnięcie na terytorium Ukrainy i odebranie ziem, które Polska uważa za historycznie należące do niej.
Następnie Siergiej Ławrow uznał za stosowne nazwać Żydów "największymi antysemitami świata", a Adolfa Hitlera "człowiekiem o pochodzeniu żydowskim", czym wprawił w osłupienie nawet Władimira Putina. Rosyjski prezydent miał osobiście przeprosić premiera Izraela Naftali Bennetta.
Dmitrij Pieskow uznał, że został wyprzedzony w peletonie rosyjskich piewców absurdu i zdecydował się wreszcie zabrać głos.
Na piątkowej konferencji, rzecznik rządu z kraju, który od 72 dni okupuje tereny Ukrainy stwierdził, że prawdziwe zagrożenie dla Kijowa nadchodzi z Polski.
To, że w ostatnich miesiącach wychodzi z Polski bardzo, bardzo wroga retoryka - tradycyjnie nie była przyjazna, ale w ostatnich miesiącach stała się wrogą - i to, że może nadejść zagrożenie integralności terytorialnej Ukrainy ze strony Polski, to też są oczywiste fakty - powiedział Pieskow
Rzecznika pytano o niedawną wypowiedź Aleksandra Łukaszenki, który przyznał, że nadchodzi moment, gdy "Rosja, Białoruś i Ukraina zostaną zmuszone do walki przeciwko Polsce". W koalicji na linii Mińsk-Moskwa mocno forsowana jest ta propagandowa bzdura o Warszawie ostrzącej sobie zęby na tereny zachodniej Ukrainy.
Pieskow nie chciał jednak komentować słów Łukaszenki, bo widocznie uznał, że powiedział już wystarczająco dużo.
Relacje polsko-rosyjskie w strzępach
Kulminacyjny moment pogorszenia się stosunków między Moskwą i Warszawą, nastąpił oczywiście w momencie, gdy Rosjanie zdecydowali się wejść zbrojnie do Ukrainy. Sygnały, że oba kraje znajdą się w stanie maksymalnego ochłodzenia relacji, pojawiały się jednak na długo przed inwazją, gdy rosyjscy dyplomaci systematycznie prowokowali swoimi wypowiedziami stronę polską.
Do słynnego i cytowanego na całym świecie spięcia między Radosławem Sikorskim i Siergiejem Ławrowem doszło w styczniu tego roku.
Szef rosyjskiego MSZ oskarżył wówczas NATO o wolę podporządkowania "terenów osieroconych w wyniku upadku Układu Warszawskiego i ZSRR". Na słowa Ławrowa zacytowane w mediach społecznościowych przez rosyjską ambasadę w Londynie, odpowiedział europoseł Radosław Sikorski:
Posłuchaj rosyjska ambasado, raz na zawsze, w języku, który możesz zrozumieć. Nie zostaliśmy przez ciebie osieroceni, bo nie byłeś naszym ojcem. Raczej seryjnym gwałcicielem. Dlatego za tobą nie tęsknimy. A jak jeszcze raz spróbujesz, dostaniesz kopa w jaja - napisał na Twitterze były szef polskiego ministerstwa spraw zagranicznych