Serhij Hajdaj: Rosjan już nie zaskoczymy, ale wróciliśmy do obwodu ługańskiego
Ukraińskie siły wracają do Biłohoriwki
Powtórki z ekspresowego zajęcia obwodu charkowskiego nie będzie. Rosjanie posiadają w obwodzie ługańskim znacznie lepiej zorganizowane siły i zaskoczenie ich błyskawicznym kontratakiem nie wchodzi w rachubę. To nie oznacza jednak, że Ukraińcy nie zamierzają wyrywać swoich ziem spod okupacji. Na razie Serhij Hajdaj poinformował o odzyskaniu Biłohoriwki. To o tyle ważna zdobycz, że leży na szlaku łączącym Bachmut (atakowany właśnie przez Rosjan) z Lisiczańskiem i Siewierodonieckiem, o które to miasta toczyły się zacięte walki przez blisko dwa miesiące, a które ostatecznie zostały poddane. To był, jak dotąd największy sukces militarny wojsk Władimira Putina, bowiem oznaczał, że cały obwód ługański znajduje się pod kontrolą Rosji.
Teraz sytuacja się zmienia. "Biłohoriwka jest w pełni pod kontrolą Sił Zbrojnych Ukrainy" - oświadczył Hajdaj, ale przestrzegł przed snuciem daleko idących planów.
Proces ten będzie znacznie trudniejszy niż w obwodzie charkowskim, gdyż zaskoczenie przeciwnika na tym kierunku jest nierealne. Zacięta walka będzie toczyć się o każdy centymetr ziemi ługańskiej. Ludzie na nas czekają. Przygotowujemy się. Władze ukraińskie natychmiast rozpoczną pracę w deokupowanych gminach. Czas i cierpliwość. Bądźcie na bieżąco z oficjalnymi informacjami - poinformował Serhij Hajdaj
Mięso armatnie i oddziały zaporowe - Rosjanie robią co mogą
Czeczeńcy Kadyrowa intensyfikują swoje działania i "dbają o morale" sojuszniczych jednostek. Według ukraińskiego wywiadu, pod Bachmutem Rosjanie rzucili przeciwko siłom Kijowa oddziały utworzone ze zmobilizowanych mieszkańców separatystycznych republik. To, delikatnie rzecz ujmując, nie są jednostki elitarne i nie grzeszą ani wybitnym przeszkoleniem taktycznym ani świetnym sprzętem - o morale takich jednostek lepiej nie mówić. Nie może dziwić, że po kilku starciach, rosyjscy sojusznicy zaczęli się wycofywać.
Po tym, jak ukraińska obrona odpowiedziała i poszła naprzód, oddziały okupantów rozpoczęły samowolny odwrót ze swych pozycji. Aby powstrzymać ucieczkę, dowódcy oddziałów zmuszeni byli przypomnieć swym podwładnym po raz kolejny o zakazie samowolnego opuszczania pozycji, a także – o możliwości otwarcia ognia przez tyłowe oddziały zaporowe - informuje ukraiński wywiad
Mamy więc do czynienia z klasyczną radziecką taktyką, polegającą na wysyłaniu w bój mięsa armatniego, bez liczenia się z jakimikolwiek stratami. Separatyści mają za zadanie powstrzymać napór Ukraińców najdłużej jak się da. Każdy zaś, kto spróbuje uchylić się od odpowiedzialności, zostanie rozstrzelany bez sądu. Te metody stosowały już wojska rosyjskie pod Kijowem. Wówczas jednak na niewiele się zdały.