rosyjska TV
-/AFP/East News

Strzeżcie się Rosjan, nawet gdy zapraszają zagranicznych dziennikarzy

Przejdź do galerii zdjęć
Rosjanie chcą zorganizować w Mariupolu tournée prasowe dla zagranicznych dziennikarzy. Ukraińcy przestrzegają Zachód przed braniem udziału w tej inscenizacji, którą okupanci zamierzają starannie wyreżyserować. W propagandowej grze Kremla nie ma żadnego przypadku. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka, wydaje nam się, że jest inaczej.
Reklama

Kijów przestrzega zachodnich dziennikarzy

Według "ostrożnych" szacunków, w atakach na Mariupol mogło zginąć ponad 20 tysięcy cywilów. Wokół miasta odkryto kilka masowych mogił, do których Rosjanie wrzucali warstwami ciała ukraińskich obywateli. Port nad Morzem Azowskim został zrujnowany w wyniku kilku miesięcy bezustannych nalotów bombowych i ostrzału rakietowego. Zakłady Azowstal, w których jeszcze na początku tygodnia bronili się ukraińscy żołnierze atakowane były zakazanymi międzynarodowymi konwencjami pociskami zapalającymi. Teraz na ruinach miasta Rosjanie chcą urządzić pokazowe spotkanie dla dziennikarzy zagranicznych.

Ukraiński minister kultury Ołeksander Tkaczenko twierdzi, że rosyjska inscenizacja w Mariupolu będzie zawierać wszystkie elementy, którymi posługuje się na co dzień kremlowska propaganda: odpowiednie dekoracje, statystów udających "naocznych świadków wydarzeń" oraz rzekome dowody na to, że wszystkie zbrodnie wojenne w regionie popełniało wojsko ukraińskie.

Reklama

Tkaczenko przypomina, że wjazd zagranicznych reporterów do stref okupowanych stanowi złamanie prawa obowiązującego w Ukrainie.

Nie można mówić o objazdach dla prasy w miejscach kontrolowanych przez wroga. Chciałbym przekazać kolegom dziennikarzom z zagranicy: przekraczanie granicy państwowej i działalność mediów na terytorium naszego kraju, w tym obszarach okupowanych, są regulowane przez ustawodawstwo Ukrainy - mówił cytowany przez PAP szef ukraińskiego resortu kultury
rosyjscy żołnierze w Mariupolu
OLGA MALTSEVA/AFP/East News

Wszystko w Rosji jest wyreżyserowane

Reklama

Świat zachodni niestety "łapie się" na lep przygotowywany przez propagandowych specjalistów Kremla. Katarzyna Chawryło, ekspertka warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich stwierdziła w rozmowie z PAP, że objazdy dla zagranicznych dziennikarzy są już rzeczywistością w rejonach Ukrainy okupowanych przez Rosjan, a biorą w nich udział dziennikarze z Niemiec, czy Francji.

Są to przedstawiciele niszowych tytułów, lecz ich obecność wystarczy, by w kremlowskiej telewizji zbudować propagandowy przekaz o "obiektywnych zachodnich reporterach, dążących do prawdy mimo panującej na Zachodzie cenzury" - tłumaczy Chawryło

Według dziennikarza portalu Belsat Michała Kacewicza, świat popełnia również błąd, gdy pojawiające się od czasu do czasu w Rosji głosy krytyczne wobec działań w Ukrainie, przyjmuje się jako dobrą wróżbę i oznakę rosnącego sprzeciwu wobec polityki Władimira Putina.

Reklama

Jako najbardziej jaskrawy przykład zachodniej błędnej interpretacji moskiewskich przekazów medialnych Kacewicz podaje wystąpienie pułkownika Chodarjonoka, który kilka dni temu ostro skrytykował w kanale Rossija-1 działania rządowych strategów Kremla. Dziennikarz Belsatu zapewnia, że Chodorajonok nie reprezentuje żadnej "opozycji", tylko postuluje po prostu bardziej racjonalne działania.

Dla większości Rosjan nadal będzie hurraoptymistyczna, prosta i agresywna propaganda. Jej odbiorcy i tak nie potraktują głosów takich, jak Chodarienka poważnie i nie zaufają im. Natomiast ci, którzy podejrzewają, że na Ukrainie nie idzie Rosji dobrze, zrozumieją, że są głosy które próbują tej sytuacji zaradzić. - pisze Michał Kacewicz
Reklama
Zobacz galerię zdjęć: Oblężony Mariupol: przed wojną i teraz
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama