czołg
ANATOLII STEPANOV/AFP/East News

Co tam się dzieje? To nie ofensywa, to blitzkrieg. Kupiańsk, Izium, Łyman - wyzwolone

Ukraińcy powoli przestają liczyć wyzwalane miejscowości. To nie ma sensu. Tempo z jakim posuwają się wojska ukraińskie i w jakim wypierają wrogów z okupowanych ziem jest wstrząsające. Pada miasto za miastem, rosyjskie linie obrony pękają, gdy na horyzoncie pojawiają się niebiesko-żółte barwy. To nie jest kontrofensywa, ale blitzkrieg.
Reklama

Szalone tempo ukraińskiej ofensywy - padają kolejne rosyjskie pozycje

A w rosyjskiej telewizji wiadomości nieco mniej złowieszcze niż zazwyczaj, a i prowadzący program jakiś spokojniejszy i bardziej stonowany:

Nie mamy dokładnych informacji, ale różnego typu wieści dochodzą nas z Iziumu. Nie możemy na razie ich komentować. Chcę tylko powiedzieć, że każdy, kto jest wierzący powinien modlić się za naszych chłopców. Ja się modlę - zakomunikował rosyjski dziennikarz na wizji

Modlitwa jednak niewiele zdziała, gdy Rosjanie zostali ograni taktycznie.

Reklama

Mija czwarty dzień od rozpoczęcia ataku pod Charkowem. Codziennie dowiadujemy się o kolejnych wyzwolonych miejscowościach. W sobotę gruchnęła wiadomość: Kupiańsk, Izium i Łyman - trzy kluczowe pod kątem kontrolowania Donbasu miasta zostały przejęte przez siły ukraińskie.

Nie mamy szczegółowych informacji na temat przebiegu walk. Ale też nie wiadomo, czy do poważniejszych walk w ogóle dochodzi. Ukraińcy po prostu wjeżdżają do kolejnych miejscowości, stawiają flagę i jadą dalej. Opór ze strony okupanta praktycznie nie istnieje. W sieci pojawiają się natomiast nagrania pokazujące panikę u rosyjskich żołnierzy.

Co dalej? Ługańsk? Donieck?

Mówiło się, że po zajęciu Kupiańska, rosyjskie wojska stacjonujące w okolicach Iziumu znajdą się w okrążeniu. Ale Ukraińcy już zajęli Izium, armia okupanta poszła w rozsypkę. Morale żołnierzy Władimira Putina w obwodzie charkowskim praktycznie nie istnieje. Wiele również wskazuje na to, że siły rosyjskie, które tam stacjonowały składały się w dużej części ze świeżo zmobilizowanych i nieprzeszkolonych żołnierzy. Poddają się albo uciekają - relacjonują Ukraińcy.

Coś stało się w Donbasie. Masa krytyczna rosyjskiej niekompetencji, braku przygotowania do dłuższej wojny, nieudolności dowódców i fatalnych informacji wywiadowczych - została przekroczona.

Reklama

Równocześnie, Ukraińcy zastosowali taktykę błyskawicznych uderzeń, które opisują analitycy z Conflict Intelligence Team.

Ukraiński specnaz zastosował taktykę błyskawicznego szturmu: nieduża kolumna sprzętu opancerzonego po prostu wlatuje do centrum miejscowości, szybko niszczy pozycje ogniowe przeciwnika. Następnie wchodzi główna grupa bojowa i zajmuje miejscowość - twierdzi Rusłan Lewijew

Co dalej? Druga odsłona bitwy o Donbas przynosi gigantyczne zaskoczenie. Takiego blitzkriegu Ukraińców nie spodziewał się nikt, z Rosjanami na czele. Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego mówi - i w tym momencie trudno traktować jego słowa jako butę - że przełom w wojnie nastąpi dopiero wówczas, gdy ukraińska flaga załopocze nad Ługańskiem albo Donieckiem.

Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama