Czarnobyl odcięty od zasilania
Czarnobyl w rękach Rosjan
Czarnobylska elektrownia atomowa wpadła w ręce Rosjan już pierwszego dnia wojny. Wojska Władimira Putina zajęły obiekt, a jego pracowników traktują jako jeńców. Od tamtej pory już kilkukrotnie alarmowano o niebezpiecznych sytuacjach związanych z promieniowaniem.
Kijów oskarżył Rosjan m.in. o symulowanie walk powietrznych nad samą elektrownią, co miało posłużyć do produkcji materiałów propagandowych i fake newsów, jakoby Ukraińcy bezmyślnie atakowali i ostrzeliwali niezwykle niebezpieczny kompleks. Natomiast Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej alarmowała niedawno, że utraciła dostęp do pomiarów kontrolnych promieniowania odpadów radioaktywnych w Czarnobylu. Rosjanie zablokowali bowiem wysyłanie informacji.
Brak prądu w elektrowni
Teraz Kijów donosi, że działania wojenne sprawiły, że niemożliwym stało się dokończenie remontu i naprawa uszkodzonej linii przesyłowej. W związku z tym kompleks w Czarnobylu pozostał bez zasilania elektrycznego.
To niebezpieczna sytuacja, gdyż w siłowniach dawnej elektrowni wciąż jest paliwo jądrowe, które musi być schładzane.
Jeśli temperatura wzrośnie, może nastąpić uwolnienie skażenia i wycieku radiacyjnego.
Wiadomo, że na miejscu uruchomiły się generatory zapasowe. Te mogą działać jednak tylko 48h. Z powodu braku prądu nie funkcjonuje także system wentylacji, co zwiększa ryzyko napromieniowania pracowników byłej elektrowni. Jeśli nie ma prądu, nie działa także monitoring promieniowania a także system przeciwpożarowy. Gdyby teraz doszło do pożaru w Czarnobylu, jego ugaszenie byłoby niezwykle trudne lub w ogóle niemożliwe.
Apeluję do całej społeczności międzynarodowej do natychmiastowego wezwania Rosji do wstrzymania ognia i umożliwienia ekipom naprawczym jak najszybszego przywrócenia dostaw energii elektrycznej do dawnej elektrowni. Barbarzyńska wojna Rosji zagraża całej Europie - przekazał Dmytro Kułeba, ukraiński minister spraw zagranicznych.
Ekspert uspokaja
W rozmowie z Polsat News Artur Rajewski, ekspert Instytutu Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej, przekonywał, że niebezpieczne zjawiska w Czarnobylu nie zajdą od razu. Zajmie to setki godzin po tym, gdy paliwo przestanie być chłodzone, więc sytuacja nie jest dramatyczna.
To nie jest tak, że za 48 godzin skończy się świat. Nie widzę możliwości, by czarnobylskie obiekty były w stanie zagrozić komuś na przedmieściach Kijowa, nie mówiąc już o Polsce - stwierdził Artur Rajewski.
Jeżeli zasilanie w byłej elektrowni nie zostałoby przywrócone, mogłoby dojść wzrostów poziomów promieniowania na terenie obiektów. Ale to są kwestie wielu setek godzin, zanim jakieś poważne, niebezpieczne zjawiska się wydarzą - dodał.