Łukaszenko pochwalił Ukraińców. Faktycznie miał za co
Łukaszenko chwali Ukrainę
Oczywiście to nie tak, że prezydent Białorusi nagle otrzeźwiał, stwierdził, że Władimir Putin jednak nie jest jego najlepszym przyjacielem i uznał, że pora przejść na stronę światła. Tylko 9 maja w czasie obchodów Dnia Zwycięstwa, Aleksander Łukaszenko odgrażał się Polsce informując swoich obywateli, że zagrożenie z Warszawy może nadejść w każdej chwili, ale - naturalnie - Białoruś będzie na to gotowa. "Nie takim już łamaliśmy nogi. Jeśli chcą spróbować to proszę. Niech spróbują" - przemawiał prezydent, ale do tej pory nie wyjaśnił, jakiemu konkretnie najeźdźcy wcześniej łamał nogi.
Czasem jednak nawet i on powie coś do rzeczy. Z wyjątkowym zapałem i zapewne ku dużemu zaskoczeniu Władimira Putina, Łukaszenko wychwalał ukraińską strategię wojenną i uzbrojenie. Zachęcił też swoich generałów do wdrażania w rodzimej armii identycznych rozwiązań.
Znowu lekcja Ukrainy. Najskuteczniejsze, w tym po stronie ukraińskich sił zbrojnych, okazały się ugrupowania mobilne, które natychmiast, niespodziewanie zbliżając się do znacznie przewyższającego ich wroga, zadają ciosy. Zwłaszcza na tylne skupiska wojsk. Armia białoruska powinna być gotowa do realizacji podobnej taktyki. Wymaga to odpowiedniej broni i sprzętu - mówił białoruski prezydent
Ukraina artylerią stoi
Aleksander Łukaszenko nie myli się w swojej ocenie ukraińskiego potencjału bojowego. Precyzja z jaką Ukraińcy niszczą kolejne zgrupowania sił wroga zaskakuje ekspertów wojskowości na całym świecie. Kluczową rolę w wojnie odgrywa artyleria, a ukraińscy żołnierze, którzy przeszli szkolenia natowskie (również w Polsce) doprowadzili sztukę ostrzału z dużej odległości pozycji wroga niemal do perfekcji.
Pobojowisko nad rzeką Doniec na wschodzie Ukrainy, nazwane zostało już "cmentarzem rosyjskich czołgów". Każda próba przekroczenia naturalnej bariery przez wojska Rosyjskie kończy się błyskawicznym namierzeniem całych kolumn ciężkiego sprzętu przez Ukraińców. Później następuje straszliwy i precyzyjny do bólu ostrzał artyleryjski. Straty Rosjan liczone w czołgach i pojazdach opancerzonych są tak wielkie, że niektórzy analitycy zaczynają podważać sens używania ich w wojnie, w której na polu bitwy dominuje właśnie artyleria.