Obłęd w ukraińskiej wsi Jahidne: umierali z braku powietrza
Koszmar w Jahidnem
Jahidne to mała wioska leżąca 15 kilometrów na południe od Czernihowa i około 14 kilometrów na północny wschód od Kijowa. Na początku wojny, mieszkańcy wsi obserwowali doniesienia o atakach na kolejne duże miasta Ukrainy. Wówczas wydawało im się, że sami pozostają względnie bezpieczni. Bardzo się mylili.
Dziennikarze PAP rozmawiali z ludźmi, którzy od 26 lutego do 1 kwietnia przeżywali w Jahidnem koszmar, jaki nie powinien mieć miejsca w XXI wieku. Najpierw przyszedł strach. W okolicy wysadzono most, a z lasu wyjechał ciężki sprzęt. Za nim kroczyli Rosjanie z Buriatami. Po wejściu do wioski okupanci zażądali oddania całej elektroniki: telefonów, zegarków, komputerów. Później zajęli domy. Według relacji mieszkanki wsi - Marii najgorsi byli Buriaci:
Nie mówili po rosyjsku, ale w jakimś dziwnym języku. Strzelali do ludzi. Dwóch 17-letnich braci wyciągnęli z domu i rozstrzelali na podwórku. Bez powodu - opowiada kobieta dla PAP
Następnie najeźdźcy rozstawili sprzęt w całej wsi. Wyrzutnie rakiet na podwórkach, wozy bojowe. Całymi dniami trwał prowadzony stamtąd ostrzał Czernihowa. Z okien wylatywały szyby, a Rosjanie i Buriaci robili w miejscowości, co im się żywnie podobało. 91-letnia Walentyna opowiada o codzienności w Jahidnem:
Ciągle coś się paliło, było czuć zapach spalenizny. Rosjanie niemal bez przerwy strzelali w stronę Czernihowa. Do tego byli pijani i chyba pod wpływem jakichś narkotyków. Mieli obłęd w oczach - wspomina Walentyna
Uwięzieni umierali z braku powietrza
Mieszkańcy wsi mówią, że przeżyli obóz koncentracyjny w XXI wieku. Piątego dnia Rosjanie stłoczyli ludność w piwnicy lokalnej szkoły. Na kilkudziesięciu metrach uwięziono 360 osób. Bez możliwości ruchu, bez dostępu do powietrza i jedzenia.
Spaliśmy na siedząco, bo nie było w ogóle miejsca. Byliśmy tak stłoczeni, że niektórzy umarli z braku powietrza. Tu było wszystko, co najgorsze: głód, choroby, smród, umierający ludzie i patrzące na to dzieci - relacjonują mieszkańcy dla dziennikarzy Polskiej Agencji Prasowej
Łącznie, w miejscu kaźni urządzonym przez Rosjan zmarło 18 osób, w tym jedno niemowlę. Kilku innych mieszkańców okupanci rozstrzelali. Gdy 1 kwietnia do wioski wkroczyły wreszcie wojska ukraińskie, mieszkańcy nie mogli uwierzyć, że ich koszmar się skończył: "płakaliśmy i całowaliśmy żołnierzy po rękach" - wspominają mieszkańcy wioski Jahidne. Na ścianach szkolnej piwnicy nadal widać malunki pozostawione przez dzieci więzionych przez Rosjan, a wraki ciężkiego sprzętu okupanta są ciągle usuwane.