Rozłam w Amnesty International. Ukraińskie biuro organizacji odżegnuje się od raportu
Kułeba krytykuje raport AI
Dokument przygotowany przez organizację zajmującą się ochroną praw człowieka wywołała prawdziwą burzę w Ukrainie. Raport stwierdza, że ukraińskie wojska wykorzystują infrastrukturę cywilną do zakładania baz wojskowych, czym narażają mieszkańców na ataki Rosjan.
Problem w tym, że Ukraińcy bronią swoich miast, miasteczek i wsi. Gdzie zatem powinni rozlokowywać swoje siły zbrojne i sprzęt wojskowy, tak by nie narażać ludności? Oprócz tego, od początku trwania wojny, istnieją potwierdzone i udokumentowane przypadki, gdy Kijów apelował o stworzenie korytarzy humanitarnych dla ludności cywilnej, dokonywał ewakuacji cywilów z terenów zagrożonych, a mimo tego strona rosyjska uniemożliwiała cywilizowane rozwiązanie tych problemów - atakując konwoje i ostrzeliwując kolumny pod ochroną organizacji międzynarodowych.
To zrozumiałem więc, że najpierw Mychajło Podolak, potem Wołodymyr Zełenski, a teraz Dmytro Kułeba zwracają uwagę na absurdalność zarzutów przedstawionych w raporcie Amnesty International.
Takie zachowanie Amnesty International nie polega na poszukiwaniu i dostarczaniu światu prawdy. Chodzi o stworzenie fałszywej równowagi między przestępcą a ofiarą, między krajem, który niszczy cywilów i całe miasta tysiącami, a krajem, który desperacko się broni, ratując swoich ludzi i cały kontynent przed tą inwazją. Przestańcie tworzyć fałszywą rzeczywistość, w której każdy jest czemuś winny. Mówcie dalej prawdę o tym, czym jest dzisiejsza Rosja - mówi ukraiński szef dyplomacji
Ukraińskie biuro AI: jesteśmy przeciwni raportowi
Przedstawiciele ukraińskiej filii Amnesty International tłumaczą, że prosili, by skonsultować z nimi finalną treść raportu.
Gdy dowiedzieli się o tym, jakie tezy zostaną zawarte w dokumencie, protestowali przeciwko publikacji. Sprawę komentuje szefowa ukraińskiego AI - Oksana Pokalczuk:
Ukraińskie biuro nie brało udziału w przygotowaniach i pisaniu tekstu publikacji. Niestety, już na początkowym etapie przygotowań tej wypowiedzi zabrnęliśmy w ślepy zaułek, ponieważ argumenty naszego zespołu w sprawie niedopuszczalności i niekompletności takiego tekstu nie były brane pod uwagę. Prosiliśmy autorów o przysyłanie nam wszystkich wersji materiału – co niestety, nie nastąpiło. Przekonywaliśmy ich, żeby poprosili o oficjalny komentarz ukraińskie Ministerstwo Obrony, ale niestety, nie zaczekali odpowiedź i opublikowali tekst bez tego komentarza. Kategorycznie odmówiliśmy publikacji tego raportu na naszej stronie i tłumaczenia go na język ukraiński z powodu jego jednostronności.
Odpowiedziała jej sama główna szefowa AI, Agnes Callamard. Bardzo ostro stwierdziła, że żadna krytyka nie osłabi "bezstronności organizacji". Oraz, że ukraińskie i rosyjskie trolle działają atakując śledczych Amnesty. "To się nazywa propaganda wojenna, dezinformacja. To nie narusza naszej bezstronności i nie zmienia faktów" - dodała Callamard.