Car i papież, zakonnice i świętoszki
Papież
Nie miałem nic złego na myśli - tłumaczy papież Franciszek odnosząc się do swoich słów o NATO szczekającym na Rosję. Głowa stolicy apostolskiej twierdzi, że jeszcze przed wojną odbył rozmowę z "pewnym tajemniczym politykiem", który informował go o niepokojącym zachowaniu krajów Zachodu wobec Moskwy - zachowaniu, które według "pewnego tajemniczego polityka" mogło doprowadzić do wojny w Ukrainie. Nikt nie wie o kogo może chodzić. Oby ów mądry i zorientowany w sytuacji polityk nie okazał się kimś, kto na co dzień mieszka blisko Placu Czerwonego.
Oczywiście, niecne media mogły przekręcić słowa Franciszka. Wszak sam papież ostrzega, że dzisiejszy świat prasy, portali, radia i telewizji zszedł na psy (głośno szczekające). Dominuje w mediach "brud i skandale" - ogłasza duchowny i pewnie ma sporo racji. Jeśli na świecie dominują "brudy i skandale", to media faktycznie mają w obowiązku o nich informować. I jakby na potwierdzenie tych słów nadeszły...
Zakonnice i świętoszki
Wstrząsnęła krajem wiadomość o niewyobrażalnej przemocy stosowanej wobec podopiecznych przez opiekunki w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie. Jeszcze bardziej wstrząsający jest fakt, że dwie oskarżone, które usłyszały zarzuty prokuratorskie, to zakonnice - siostra Alberta i dyrektor placówki siostra Bronisława - z Zakonu Prezentek.
Zdjęcia i relacje świadków wydarzeń w Jordanowie, były tak wstrząsające, że nawet utrzymujący dobre relacje z Kościołem rząd Prawa i Sprawiedliwości zareagował zdecydowanie i jasno opowiedział się po stronie ofiar. U pewnej osoby pojawiła się jednak wola stanięcia w obronie oprawczyń. Barbara Nowak - małopolska kurator oświaty - po raz kolejny dała o sobie znać i wyrzekła kilka bardzo ponuro brzmiących słów o tym, że dzieci z DPS-u na pewno nie mogły być źle traktowane.
Kilku świętoszków pojawiło się również w Kijowie. Emmanuel Macron, Olaf Scholz i Mario Draghi postanowili na własne oczy sprawdzić, czy podkijowski Irpień faktycznie wygląda po przemarszu rosyjskich wojsk tak źle, jak pokazują zdjęcia. Faktycznie wygląda źle - poinformowali w części oficjalnej i zadeklarowali, że od teraz stoją już murem za Ukrainą. Co deklarowano publicznie, a o czym rozmawiano za kulisami, to już temat na osobną opowieść.
Car
Ledwie jednak opuścili ogarniętą wojną Ukrainę, a już Olaf Scholz nie wytrzymał i stwierdził, że no tak, wprawdzie Irpień nie wygląda jak kurort turystyczny, ale jednak z Władimirem Putinem trzeba rozmawiać. Nic to nie daje od pół roku, sytuacja się pogarsza, Rosja chce zagłodzić pół globu wstrzymując transport zboża z Ukrainy, centralne zarządzanie z Moskwy powoduje gwałtowny wzrost cen energii w Europie, a Władimir Putin nie ustaje w stworzeniu wrażenia, że jest gotów na wszystko, by rzucić świat na kolana - ale nie ma rady, rozmawiać trzeba.
Niedługo jednak Olaf Scholz ze swoimi włoskimi i francuskimi towarzyszami podróży, może nie być wystarczającym partnerem dla rosyjskiego przywódcy. Ten bowiem nie specjalnie łapie kontakt z rzeczywistością i ogłasza, że jest właściwie bezpośrednim spadkobiercą cara Piotra Wielkiego, który "odzyskiwał ziemie prawnie należne Rosji".
Jeśli świętoszki dalej będą upierać się przy "rozwiązaniach kompromisowych" i "sile dialogu", może okazać się, że najbliższe negocjacje pokojowe odbędą się już nie w Kijowie, a - powiedzmy - we Wrocławiu. Prawdopodobieństwo, że Putin planuje inwazję na Polskę, jest bowiem całkiem spore - twierdzą eksperci. Wiadomo też, że następca Piotra Wielkiego - Władimir Mały - lubi planować wydarzenia z wyprzedzeniem. O zaatakowaniu Ukrainy myślał podobno przez 20 lat.