Ukraina już zawsze będzie dla świata wyrzutem sumienia
Elon Musk jest generalnie fajnym gościem. Wysyła swoje rakiety w kosmos, planuje kolonizować Marsa i nawet podesłał Ukrainie swoje satelity, które umożliwiają Ukraińcom dostęp do sieci internetowej. Niestety, wykazał się również typowo jankeską głupotą i brakiem jakiegokolwiek taktu wobec ludzi umierających za Ukrainę, gdy w formie wybitnie-śmiesznego-mema-postu postanowił wyzwać Władimira Putina na pojedynek. Nie wiadomo, na czym konfrontacja miałaby polegać. Jeśli na grze w "kto jest bardziej oderwany od rzeczywistości", to szanse na remis są spore.
Premier polskiego rządu razem z Jarosławem Kaczyńskim i przedstawicielami Słowenii i Czech pojechali do oblężonego Kijowa. Świat europejskich mediów zachwycił się dzielną postawą polityków i publikował ich zdjęcia, jak razem z doradcami Zełenskiego siedzą nad mapami sztabowymi. O ile Kaczyński sprawiał wrażenie kogoś, kto cierpi jeszcze na rajzefiber, o tyle Morawiecki wskazywał palcem punkt na wojskowej mapie. Czy może chodzić o punkt zrzutu słynnej misji pokojowej NATO?
Najwięksi przedstawiciele światowej polityki przyznają, że "no tak, kurczę, jednak ten Putin nie jest do końca zrównoważony". Boris Johnson stwierdził, że "Ukraina płaci cenę za to, że Zachód nie zrozumiał zagrożenia ze strony Putina". To horror, że za błędy innych płacić krwią muszą ukraińscy obywatele. Odkąd Putin zrobił z Emmanuela Macron kompletnego głupka, gdy najpierw zapowiedział mu, że nie będzie żadnej wojny z Ukrainą, po czym rozpoczął inwazję - francuski prezydent w odwecie nęka rosyjskiego przywódcę kolejnymi telefonami. O czym tak często ze sobą rozmawiają - nie można stwierdzić z całą pewnością. Z całą pewnością można jednak stwierdzić, że Francja sprzedała Rosji - mimo embarga - uzbrojenie, które używane jest do pacyfikacji ukraińskich miast. Nieładnie panie Emmanuelu.
Joe Biden mówi nawet, że Putin to zbrodniarz wojenny. Świat OFICJALNIE uznał, że rosyjska inwazja jest nielegalna. No może nie cały świat. Watykan jeszcze się waha. Właściwie nie tyle się waha, ile nie do końca wie, kto jest agresorem, a kto obrońcą. Papież Franciszek poklepuje się po plecach z Cyrylem I i obaj ubolewają nad losem rosyjskich żołnierzy, którzy giną na wojnie.
Zachodowi dalej wydaje się, że Putin chce "coś ugrać" na inwazji. Do Europy i Ameryki nie przemawiają nawet systematycznie wypowiadane deklaracje rosyjskiego prezydenta, który raz po raz stwierdza, że niczego ugrać nie zamierza - a chce, po prostu podboju i likwidacji Ukrainy w jej obecnej formie.
Do sumień europejskich przywódców próbuje przemawiać Wołodymyr Zełenski. Mówi im, że gospodarka gospodarką, ale jednak giną ludzie... A Władimira Putina nie powstrzyma się już gorącymi zapewnieniami o jedności i słowami potępienia.
Tymczasem wojna przybiera na sile. Rosjanie coraz wścieklej ostrzeliwują cele cywilne. Z gruzów teatru w Mariupolu wciąż wydobywane są ciała zabitych. Rosyjskie wojsko bombarduje schrony, w których ukrywa się ludność. Wojna nieubłaganie rozszerza się w kierunku zachodnim. Atakowany jest Lwów. Okupanci notują gigantyczne straty, ale historia nauczyła nas, że Rosja mało przejmuje się zabitymi po obu stronach konfliktu.