Biden odtajnił dane wywiadowcze, bo nikt nie wierzył w inwazję. Nikt prócz Sikorskiego
Biden odtajnił dokumenty
To zadziwiające, że 200 tysięcy żołnierzy rosyjskich zgromadzonych przy ukraińskiej granicy w lutym tego roku nie przekonało większości krajów, że sytuacja jest krytyczna, a Władimir Putin szykuje się do otwartej wojny. Wygląda na to, że do ostatniej chwili europejscy politycy nie wierzyli, że na kontynencie może dojść do konfliktu zbrojnego na tak gigantyczną skalę, a Kreml koncentrując coraz większe siły chce "wywierać presję ekonomiczną".
Złudzenia co do faktycznych zamiarów Rosji prysły 24 lutego, gdy pierwsze rakiety spadły na Kijów. Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych wiedziała jednak, że to nastąpi i próbowała przekonywać sojuszników, że działać należy natychmiast. Bezskutecznie. Joe Biden nie miał wyboru i zdecydował się na odtajnienie ustaleń wywiadu amerykańskiego na temat rzeczywistych planów Kremla. Informacje o tym wydarzeniu przekazał stacji CNN dyrektor Wywiadu Narodowego USA Avril Haines.
Nasi decydenci zderzyli się w rozmowach z sojusznikami ze ścianą sceptycyzmu. W konsekwencji prezydent Biden wrócił do nas i powiedział, że musimy odtajnić jak najwięcej informacji, by mieć pewność, że pozostali będą wiedzieć tyle, co my. Dzięki temu mieliśmy ponownie wrócić do bardziej konstruktywnych rozmów dotyczących odpowiedzi na rosyjską inwazję - zdradził Haines
USA wraz ze swoimi partnerami wypracowało na przestrzeni ostatnich miesięcy mechanizm dzielenia się informacjami wywiadowczymi, co może okazać się kluczowe dla przyszłej skuteczności całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Sikorski wiedział i ostrzegał Ukraińców
Chociaż w Europie panował sceptycyzm wobec inwazji, o której od dawna mówili Amerykanie, jeden człowiek próbował ostrzec Ukraińców. To już słynna anegdota z 19 lutego, gdy Radosław Sikorski wraz z innymi europarlamentarzystami spotkali się w Monachium z delegacją ukraińską.
Omawiano rosnące zagrożenie ze strony Rosji, ale żaden z polityków nie chciał przyznać, że może dojść do wojny. Uczestnicy spotkania gubili się w ogólnikach i starali się stworzyć wrażenie, że wszystko jest pod kontrolą. W pewnym momencie głos zabrał Sikorski.
Aby zatrzymać ofensywę, musicie szybko zniszczyć 100 rosyjskich samolotów i 300 rosyjskich czołgów. Jeśli Wam się uda, będziecie mogli liczyć na broń i wsparcie z innych krajów, które zaczną też nakładać sankcje na Rosję. Jeśli nie przetrwacie trzech dni, nikt nie zdąży wykonać żadnych ruchów - powiedział wówczas polski europarlamentarzysta
Jak relacjonują uczestnicy spotkania, w pomieszczeniu zapadła "grobowa cisza". Biorący udział w rozmowach Siergiej Leszczenko, jeden z doradców prezydenta Zełenskiego, przyznaje, że słowa Polaka były inne od wszystkiego, co dotąd słyszeli i chcieli słyszeć. To było jak słuchanie herolda apokalipsy - wspomina Leszczenko.