Jak nie być skutecznym dyktatorem - pokazuje Władimir Putin
Nie idź na wojnę, której nie wygrasz
Jeśli więc jesteś dyktatorem Rosji - krok pierwszy - nie wypowiadasz wojny Ukrainie. Oczywiście możesz robić dobrą minę do złej gry i utrzymywać cały czas, że nie tylko zamierzasz dojść z wojskami do Kijowa, ale zajmiesz też całą resztę. Gdy Twoja armia ponosi sromotne porażki pod Charkowem, możesz dla odwrócenia uwagi próbować zacząć coś mamrotać o Naddniestrzu.
Bądźmy szczerzy - Naddniestrze i Mołdawia to nie Ukraina ze sprzętem wojskowym dostarczanym z całego Zachodu. Ale jeśli chcemy być szczerzy, musimy również przyznać: Ukraińcy nie pozwolą armii Władimira Putina tak spokojnie rozgościć się w Naddniestrzu i uszykować tam kolejną (ktoś je jeszcze liczy?) ofensywę. Nie, Kijów już wie, że wojna znacznie się wydłuży, że wojska przysłane przez Moskwę będą musiały ustępować i to nie jest dobra wiadomość dla kogoś, kto planował zostać imperatorem.
Dlatego, zasada jest prosta: jeśli gospodarka Twojego kraju leży i nie możesz sobie pozwolić na naprawę czołgu, bez zastępowania profesjonalnych półprzewodników tymi wyjmowanymi z lodówek czy zmywarek - wybierasz drogę dyplomacji i politycznych wpływów.
Zwłaszcza, skoro kiedyś wszyscy uważali cię za naprawdę przyzwoitego gracza.
Obserwuj swoje otoczenie
Jako ktoś, kto chce rzucić świat na kolana, możesz być na tyle oderwany od rzeczywistości, by nie wiedzieć, że "otoczenie", to ci ludzie wokół ciebie, którym porozdawałeś naprawdę dobrze płatne fuchy. Sądziłeś, że jesteś piekielnie sprytny, bo uzależniłeś od siebie całe rzesze wpływowych osób. Ale kij ma drugi koniec, dlatego, że - no właśnie - uzależniłeś od siebie całe rzesze wpływowych osób.
Te osoby, gdy zaczniesz tracić panowanie nad sytuacją, mogą pomyśleć, że pociągniesz je za sobą, na sam dół. Ani Siergiej Szojgu, ani Ławrow, ani żaden inny najskromniejszy generał z Twojej armii nie skoczą za Tobą w ogień. Spójrz im w oczy i przekonaj się sam.
Dlatego, zanim nie pójdziesz na wojnę z Ukrainą, najpierw nie wybieraj na współpracowników ludzi, którzy potem będą próbowali cię ośmieszyć, jak ów pułkownik Specnazu, który zasugerował, że Rosja myli sztukę wojny ze sztuką onanizmu.
Oczywiście, możesz zastosować starą radziecką sztuczkę - czystki. Moralnie i etycznie wątpliwa metoda, którą uskuteczniano w Twoim kraju od wieków i doprowadziło to w efekcie do stworzenia długiej linii absolutnie niekompetentnych dowódców, którymi zostają na ogół ludzie na tyle głupi, by w trudnej chwili przyjąć całą winę na siebie.
"Otoczenie", drogi dyktatorze, to jednak ktoś jeszcze.
To ci, którzy obserwują cię z oddali, ale mają bezpośredni lub pośredni wpływ na losy Twoje i Twojego kraju. Mowa tu o USA - wiesz taki kraj zza oceanu, który w kilka miesięcy dozbroił Ukrainę, na tyle by ta skutecznie wybijała Twoim sołdatom ochotę do walki, a teraz ostrzega cię przed choćby pomyśleniem o ataku na Polskę. Mowa tu o Szwecji i Finlandii, które do tej pory zajmowały się jeżdżeniem na nartach i składaniem mebli, ale skoro postanowiłeś już bawić się wojnę, to stwierdziły "no dobra, my też zagramy".
Mowa tu wreszcie o Twoim przyjacielu na telefon. Emmanuel Macron wygląda na prawdziwego światowca, słowo "croissant" wymawia na pewno perfekcyjnie, mieszka w Paryżu i ma tanie połączenia z Moskwą.
Mimo tego, trzeba na gościa uważać. Emmanuel sprawia wrażenie kogoś, kto chce rozegrać partię szachów symultanicznych przy czterdziestu stolikach na raz. Chce być miły dla Ciebie, ale będzie również miły dla Zełenskiego. Będzie miły dla USA i Wielkiej Brytanii. To nie jest dobra wiadomość dla kogoś takiego jak ty drogi dyktatorze - potrzebujesz prawdziwego przyjaciela.
I na koniec: dbaj o zdrowie. Wychodź z bunkra, częściej słuchaj śpiewu ptaków, nie wdychaj kurzu z KGBowskich akt. Kiedyś byłeś słynnym zawodnikiem judo. Poprzewracaj się na macie kilka razy dziennie uważając, by nie przywalić w coś twardszego niż przywaliłeś do tej pory. Rób częste badania. Masz dostęp do najlepszych specjalistów w swoim kraju. Pamiętaj, chciałeś być dyktatorem. Jeśli Twoje zdrowie się posypie, cały świat będzie wiedział.