To tylko Putin i kilku polskich polityków. Scrolluj dalej
Dzień z życia Władimira Putina
Władimir się budzi. Wcześnie, koło 5 rano - jest dużo spraw, którymi zająć się musi tak ważny człowiek. Dużo decyzji, ta cała sprawa Ukrainy, Biden ma dzwonić po 16, Zełenski znowu coś kombinuje z Brytyjczykami. No, generalnie nie wiadomo w co ręce włożyć. Władimir się budzi, Władimir się przeciąga, coś mu chrupnęło w plecach. Władimir syczy z bólu i już wie - to nie będzie perfekcyjny dzień.
Władimir schodzi na śniadanie. "Zrobiłam Ci tosty, tak jak prosiłeś" - mówi pani Putinowa. Władimir marszczy brwi: "chciałem naleśniki, przecież od tygodnia mówię, że zjadłbym naleśniki na śniadanie". Pani Putinowa wzrusza ramionami. Jest już przyzwyczajona do tego, że Władeczka zmienia zdanie co 10 minut, zaprzecza samemu sobie, a potem biega po domu i macha rękami wrzeszcząc, że nikt go nie rozumie, chyba tylko Siergiej z MSZ.
"Zjem w pracy" - oznajmia sucho Władimir i wychodzi trzaskając drzwiami. "A idź wpieriod za rodinu" - mruczy pod nosem pani Putinowa i włącza TV. Z nieukrywanym politowaniem patrzy na tych wszystkich przywódców krajów NATO i UE, którzy tak bardzo nie rozumieją jej Władimira.
Gabinet z długimi stołami
Władimir wchodzi do gabinetu. Jak cień, w kącie pojawia się sylwetka Siergieja z MSZ. Władimir rzuca teczkę na biurko: "czego Sasza?" "Amerykanie mówią, że mamy się wycofać z granicy" - mówi Siergiej z MSZ. "To niech Szojgu wyda komunikat, że się wycofujemy" - odpowiada Władimir. "Ale tak naprawdę wycofamy część wojsk, które zakończyły ćwiczenia, a przerzucimy dodatkowe parędziesiąt tysięcy z Syberii, da? - uśmiecha się Siergiej z MSZ. "Da" - odpowiada krótko Władimir, ale z trudem powstrzymuje się by nie uściskać współpracownika ("Tylko on mnie rozumie"). "I dawaj, zrobić mi atak hakerski na Ukrainę i NATO, a my piszemy komunikat".
"Ohydni imperialiści..." - zaczyna Siergiej skrobiąc ołówkiem po kartce. "Nie, nie, nie Sasza. - przerywa Władimir - To my jesteśmy cywilizacja, oni dzicz.
Pisz tak: drodzy partnerzy z Zachodu..." "Drodzy partnerzy z Zachodu, nie rozumiemy dlaczego ciągle nam grozicie. Wolelibyśmy, gdyby nasze relacje oparte były na zrozumieniu, a nie ciągłym nawoływaniu do przemocy" - odczytuje po chwili Siergiej z MSZ, Władimir rzuca "Bingo, mamy to. Niech Dimitrij leci na konferencję przekazać a ty prasówkę mi zrób Siergiej, bo się gubię, co kto powiedział i po co. Nie żeby miało to jakieś większe znaczenie. Ten chudy z NATO coś gadał?".
"Gadał" - odpowiada Siergiej z MSZ, z trudem powstrzymując się od wybuchu histerycznego śmiechu - mówi, że naszej dobrej woli nie widzi i że jedno mówimy, a drugie robimy". "Mocne słowa, jak na Norwega, co dalej? Powie, że "jest zaniepokojony?" - Władimir mruga porozumiewawczo do kompana. - "Mów, co dalej" "Lachy przyjechały do Kijowa ze wsparciem duchowym" - "Dobra, Siergiej, nie truj mi tu, tylko bądź poważny". "Tak jest - Siergiej z MSZ staje na baczność i salutuje - Daniła z Donbasu pyta co mają robić, bo tylko się gapią na siebie z żołnierzami Kijowa i nic z tego nie ma".
"Wszystkim muszę się zajmować! - wykrzykuje Władimir, dramatycznie przewracając oczami - Powiedz mu, żeby nie zawracał głowy, nie wiem, niech wyda komunikat, że zostali ostrzelani i że to złamanie porozumień mińskich, cokolwiek, wymyśl coś. Co jeszcze? Amerykańcy coś ciekawego mieli do powiedzenia?"
"Amerykańcy, Amerykańcy... - Siergiej z MSZ nerwowo kartkuje swój notatnik - mówią, że zaatakujemy, ale najpierw będziemy szukali pretekstu, a dodają też, że chcemy zająć Kijów" - "Skąd oni wiedzą, co chcemy zająć, skoro nawet my tego nie wiemy? - mruczy pod nosem Władimir siorbiąc kawę. "Dobra Siergiej, zrobimy tak: leć do mediów i powiedz, że na Zachodzie za bardzo zapatrzyli się w tabloidy i fake newsy. A ja ogłoszę ćwiczenia Dużego BUM. Ile mamy przy granicy z Ukrainą wojska?". "190 tysięcy szefie - odpowiada Siergiej z MSZ - co to jest Duże BUM?" "Atom, Sasza... Atom. Coś jeszcze?" "Najman powiedział, że wojny nie będzie" - odchrząkuje Siergiej z MSZ. "Wreszcie ktoś rozsądnie głupi - chichocze Władimir, ale nagle jego twarz tężeje w napięciu - Czekaj Sasza... Kto to jest Najman?"
Dzień z życia Zbigniewa Ziobry
Zbigniew Ziobro się budzi, wstaje i bez umycia zębów biegnie do pracy. Wpada do swojego gabinetu, ale nikt nie wychodzi mu na spotkanie. Zbigniew Ziobro ma paskudny humor odkąd się obudził. Właściwie, to ma paskudny humor odkąd pamięta. Otwiera przeglądarkę internetową: "bla bla bla, oooo jest wyrok TSUE". Zbigniew zaciera ręce i biegnie na konferencję prasową. "Teraz się Mati nie pozbiera" - myśli sobie i na jego twarzy prawie pojawia się namiastka szczerego uśmiechu. Na konferencji obsmarowuje premiera i swojego szefa. Zadowolony, po całym dniu pracy, wraca do domu i marzy o władzy absolutnej. Z refleksji wybija go dzwonek telefonu: "No tak, Jarosław pewnie nie jest zadowolony". Zbigniew wzdycha "chciałbym być jak Władimir" i odbiera połączenie.