"Świat się nie śmieje" - czyli dziewczyny i (głównie) chłopaki u szczytów władzy
Epizod 1: Rosja jako stan umysłu
W tej części reżyser Putin, który obsadził się również w roli głównej, pokazuje nam świat z perspektywy Kremla. Dla Wołodymyra Zełenskiego wojna jest piekłem. Mariupol ostatecznie się poddał, by nie zostać doszczętnie zniszczony, ziemia w Donbasie rozjeżdżana jest gąsienicami czołgów, zamiast pastwisk i upraw ścielą się pola minowe. Siewierodonieck demolowany jest kolejnymi ostrzałami, tak samo okolice Popasny, Bachmutu i dziesiątek innych miejscowości niewymienianych w codziennych raportach wojskowych.
Władimir Putin inaczej interpretuje te fakty. Cierpiący na nieznaną chorobę dyktator, który co chwilę musi poddawać się woli lekarzy, otoczony jest przez ludzi, którzy malują przed nim obraz świata rodem z radzieckich plakatów propagandowych. Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji przedstawia mu niezbite dowody na to, że Ukraina podda się po kilku dniach. Jego najbliższy współpracownik - w tej roli minimalistyczny Siergiej Szojgu - twierdzi, że zajęcie obwodu ługańskiego właściwie już można świętować.
Przez sielankę prezentowaną na Kremlu przebijają się czasem inne obrazy. Słyszymy rozmowę rosyjskich żołnierzy, z której wynika, że armia okupanta wprawdzie cierpi na braki żywności i benzyny, ale nadrabia wódką i narkotykami. Ci, którzy przeżyją tę wojnę mają bez wątpienia kolorowe życie. Chociaż blisko 29 tysięcy żołnierzy rosyjskich już nie zobaczy ojczyzny.
Kolejna scena to już jednak płynne przejście do narracji oficjalnie zatwierdzonej przez Moskwę. Na ekranie pojawia się Margarita Simonian i informuje w kanale Rosija 1, że gdyby "Rosija" prowadziła wojnę a nie operację specjalną, to Ukrainy nie byłoby na mapie po kilku dniach walk.
Epizod 2: Polski weekend polityczny
Na początku wrzawa. Ludzie wstają i biją brawo, w tle powiewają flagi Polski i Ukrainy.
To scena wizyty Andrzeja Dudy w Kijowie, którego w parlamencie ukraińskim przyjęto z najwyższymi honorami. Polski prezydent staje na mównicy i wygłasza przemówienie. Symboliczne w wydźwięku, niczego nie determinujące, ale mimo wszystko widz odnosi wrażenie, że dzieje się coś ważnego, że tak powinna była zachować się poważna głowa państwa. Duda mówi twardo i zdecydowanie i w przeciwieństwie do wielu polityków europejskich nie pozostawia żadnych wątpliwości: Ukraina na Polskę może liczyć.
Potem mamy jednak krótką retrospektywę. Wydarzenie pozornie nieistotne dla świata. Premier Morawiecki wychodzi na spotkanie z młodzieżą i wyraża pretensje. "Norwegowie zarabiają za dużo na surowcach energetycznych, to nieetyczne i powinni się podzielić z potrzebującymi" - grzmi Mateusz Morawiecki, dodając w swoje słynne "szanowni państwo" i wprowadzając elementy komediowe, gdy apeluje do młodszego pokolenia, by wysyłało listy do rówieśników z Norwegii.
Te dwie sceny tworzą trudny do zniesienia kontrast. Gdy już wydaje się, że polska dyplomacja staje na wysokości zadania i mamy szansę odegrać znaczącą rolę na mapie kontynentu, natychmiast następuje szybkie uderzenie obuchem. Dodajmy do tego krótki epizod, w którym pojawia się koncepcja zaangażowania Jacka Sasina w odbudowę zniszczonej wojną Ukrainy i mamy przepis na sekwencję rodem z kina moralnego niepokoju.
Epizod 3: Świat
W epizodzie trzecim poznajemy ujęcia z kilku różnych perspektyw. Zagrożone ewentualnością rosyjskiej agresji Szwecja i Finlandia decydują się na wstąpienie do NATO. Amerykanie widząc, że Ukraina dokonała niemożliwego i zatrzymała agresora, uznają, że trzeba zwiększać pomoc dla Kijowa. Warte blisko 40 miliardów dolarów wsparcie ma umożliwić Ukraińcom dalsze powstrzymywanie Rosji i stopniowe odbudowywanie zrujnowanych regionów kraju.
Tymczasem w mroku gabinetów polityków Europy toczą się niepokojące rozmowy. Choć oficjalne stanowisko Niemiec, Francji czy Włoch jasno popiera stronę ukraińską, w kuluarach powtarzane jest jak mantra "Rosji nie wolno upokorzyć, z Rosją trzeba się porozumieć". Wreszcie, na jaw wychodzi dwuznaczność działań organów Unii Europejskiej. Z jednej strony dowiadujemy się, że Komisja Europejska przekaże Polsce duże środki na pomoc uchodźcom. Z drugiej jednak, otrzymujemy kilka scen śledztwa dziennikarskiego, które ujawnia, że sankcje na rosyjski gaz nałożone przez Europę, mogą okazać się fikcją, a kilka państw już korzysta z kont rublowych umożliwiających im zakup energii od Władimira Putina.
Film kończy się zdjęciami dokumentalnymi, na których widzimy niewyreżyserowane sceny wojny z Ukrainy. Widz postawiony zostaje przed koniecznością uporządkowania swoich myśli i zdecydowania samemu, komu i w co chce uwierzyć.