Putin
RAMIL SITDIKOV/AFP/East News

Wszyscy ludzie Putina. "Moskwa" sięgnęła dna

Mimo, że otoczenie wokół rosyjskiego przywódcy skurczyło się w ostatnim czasie dość znacznie, Putin dalej może liczyć na polityczne wsparcie swoich popleczników. Czasem nieoczekiwane. Choć świat jednoczy się w sprzeciwie wobec rosyjskiej agresji, nadal są tacy, którzy chcą paktować z diabłem. Jest w tej historii i polski akcent. Zamieszanie wojenne wykorzystują nasi politycy do prowadzenia własnych, brudnych gierek.
Reklama

"Moskwa płonie" - ogłosiły światowe media 13 kwietnia. Nie chodziło o pożar w stolicy Rosji, tylko atak rakietowy ukraińskich rakiet na rosyjski krążownik, dumę floty czarnomorskiej i oczko w głowie Władimira Putina. Pociski wystrzelone z Ukrainy trafiły w składy amunicji znajdujące się na statku, w efekcie czego wybuchł gigantyczny pożar. Strona ukraińska donosiła, że zniszczenia są bardzo dotkliwe. Kreml długo upierał się, że wcale nie jest tak źle i że okręt niedługo zostanie odholowany do portu, przejdzie szybki remont i wróci do akcji. Nie wrócił. Rosyjska flota podjęła desperacką próbę ratowania "Moskwy", ale ostatecznie nawet Rosjanie przyznali, że statek zatonął. To wielkie zwycięstwo Ukraińców dające możliwość oddalenia inwazji na wybrzeże kraju.

znaczek okolicznościowy
Ukrposhta/Facebook

Cele Kremla nie zmieniają się i to mimo tego, że cały świat puka się w czoło i mówi Putinowi, że tej wojny tak szybko nie wygra o ile uda mu się to kiedykolwiek.

Reklama

Stanisław Żaryn wyłożył, że celem Rosji jest grabież najważniejszych zasobów Ukrainy i przejęcie kontroli nad wschodnią częścią kraju. Zasoby surowców w Donbasie mogą w dłuższej perspektywie zrekompensować Putinowi sankcje nałożone na jego kraj.

Co jakiś czas, w trakcie trwania tej wojny pada hasło "broń nuklearna". A to rzucą coś na ten temat od niechcenia Rosjanie, a to wysocy rangą przedstawiciele krajów Zachodu przyznają, że w miarę braku postępów czynionych przez armię rosyjską, Putin może zdecydować się na wciśnięcie guzika. Ostatnio mówił o tym dyrektor CIA, który przyznał wprost, że ryzyko nieodpowiedzialnego ruchu na Kremlu niestety rośnie z każdym dniem. Rosjanie są zdolni do wszystkiego, udowodnili to całemu światu i robią to nadal. Wstrząsające relacje świadków z terenów odbitych z rąk okupanta, potwierdzają, że poziom bestialstwa wśród rosyjskich żołnierzy osiągnął absolutny szczyt.

Wszyscy ludzie Putina

Każdy Rosjanin raz do roku, w okolicy świąt (jakichkolwiek) musi powiedzieć słowa prawdy. Dzień szczerości wypadł w przypadku Siergieja Ławrowa na 11 kwietnia, gdy ogłosił, że tak, owszem, Ukraina Ukrainą, ale Rosji głównie chodzi o pogrożenie palcem Stanom Zjednoczonym.

Reklama

Władimir Putin ogranicza się ostatnio tylko do groźnych spojrzeń i nieporuszania mięśniami twarzy. Czasem coś powie, ale mało kto chce go słuchać. Wysyła więc swoich posłańców złych wiadomości, by robili zamieszanie w mediach. Tych których jeszcze może. Takiego ministra obrony Siergieja Szojgu, już - jak się okazuje - raczej już nie zobaczymy.

Szojgu był fajnym facetem, uśmiechał się do Władimira i kiwał cały czas głową potakująco, ale prawdopodobnie razem z częścią generalicji rosyjskiej wyprowadzał ciężkie miliardy na wojnę, którą teraz toczy jego kraj. To się Putinowi nie spodobało i po "rozległym zawale serca", wciąż aktualny minister obrony przebywa w szpitalu.

Te pieniądze przydałyby się teraz na Kremlu. Właśnie największe zakłady zbrojeniowe w Rosji powiedziały "dość" i przestały produkować czołgi. Nie ma za co, ani z czego.

Wizyta Prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Polsce
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Gdzie Putin nie może tam Miedwiediewa pośle - głosi stare jak świat rosyjskie porzekadło.

Reklama

Ostatnio kazał mu straszyć Finów i Szwedów, którzy przekonali się do koncepcji wstąpienia do NATO. Miedwiediew opowiedział na swoim Telegramie o licznych konsekwencjach jakie spotkają kraje skandynawskie i tak się rozpędził, że wspomniał o rozmieszczeniu broni jądrowej nad Bałtykiem. Nikt życzliwy mu nie szepnął - ale panie były prezydencie, przecież mamy już głowice w okręgu kaliningradzkim.

Głupota, brak kompetencji i bredzenie, to są wewnętrzne sprawy Rosji. Ale może niepokoić fakt, że niektórych z Europy nadal pociągają złoto i marmury kremlowskiego pałacu. Macron nie ustaje w swym pełnym miłosierdzia, pojednawczym tonie i przekonuje, że Bucza, Irpień i Mariupol to nie są ludobójstwa. Wizytę w Moskwie postanowił złożyć również kanclerz Austrii. Złożył - to tyle. Mimo tej wstrząsającej w swojej politycznej głupocie inicjatywy - wojna dalej trwa. Kanclerz wrócił spokojnie, by jodłować w swoim rodzinnym kraju, ale zdjęcie ze zbrodniarzem wojennym i mordercą z Kremla, na pewno zawiśnie nad biurkiem w jego gabinecie.

Putin i kanclerz Austrii
MIKHAIL KLIMENTYEV/AFP/East News
Reklama

To nie jest tak, że w związku z wojną Polacy machnęli ręką na swoje wewnętrzne spory toczące się od kilkunastu lat. Postanowił nam przypomnieć o tym Antoni Macierewicz, który wyskoczył 11 kwietnia na scenę jako konferansjer i przedstawił wnioski z tzw. "raportu komisji smoleńskiej". Na temat przyczyn tragicznej katastrofy lotniczej w wyniku, której zginął polski prezydent, Macierewicz nie podał żadnych konkretów i nie przytoczył żadnych dowodów. Powtórzył tezy, które słyszymy od 10 lat i na koniec oznajmił, że wszystkiemu winny jest Donald Tusk. Tego zupełnie nikt się nie spodziewał.

Na odpowiedź szefa PO długo nie trzeba było czekać. Najpierw zaapelował, by w obecnej sytuacji nie wprowadzać zamieszania na scenę polityczną w imię partykularnych partyjnych interesów. Potem wprowadził zamieszanie w imię partykularnych partyjnych interesów i ogłosił, że Kaczyński i Macierewicz swoim zachowaniem działają na korzyść Władimira Putina. Wojna... Wojna nigdy się nie zmienia.

Reklama
Autor - Jan Matoga
Autor:
|
redaktor depesza.fm
j.matoga@styl.fm
Wydawcą depesza.fm jest Digital Avenue sp. z o.o.
Google news icon
Obserwuj nas na
Google news icon
Udostępnij artykuł
Link
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama